Wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić, aż znajdzie się taki jeden, który nie wie, że się nie da, i on to robi – Albert Einstein

PRZETARG NIEOGRANICZONY NA PRACE PROJEKTOWE – CASE STUDY

Przypomina mi to jedną ze spraw z zakresu zamówień publicznych, sprzed kilku lat, którą przejęłam po innym prawniku w związku z jego dłuższym urlopem. Sprawę z gatunku „nic więcej nie da się zrobić”. Przetarg nieograniczony na prace projektowe o sporej wartości. Reprezentowaliśmy wykonawcę, zamawiającym był duży port lotniczy. Postępowanie ciągnęło się już bardzo długo, wszyscy mieli nosy na kwintę, oczy spuszczone w podłogę i nie widać było żadnego światełka w tunelu. W zasadzie wszystko co mogło pójść źle, poszło źle.

Moja rola miała sprowadzać się do wykonania kilku zaplanowanych kroków formalnych zanim wywiesimy biała flagę i przyjmiemy że w tym postępowaniu nie możemy już nic więcej zrobić.

Jednym z nich było złożenie odwołania do KIO, bez większych nadziei, że cokolwiek to zmieni. Bo przecież nie mamy żadnych dobrych argumentów. Wszystko wskazywało, że przetarg nieograniczony na prace projektowe pozostanie nierozstrzygnięty, a port lotniczy będzie musiał na nowo zacząć kolejne postępowanie. Miesiące, a może nawet lata opóźnienia w realizacji prac.

Rozłożyłam przed sobą akta sprawy.

Kilka opasłych segregatorów akt nie wróżyło szybkiego wejścia w temat. Zanosiło się na długie godziny spędzone nad załącznikami technicznymi do SIWZ i oferty.

Po dwóch dniach zaczęła kiełkować pewna myśl, a raczej argumentacja, która według mojej oceny miała szansę chwycić. To było spojrzenie na sprawę z zupełnie innej perspektywy, mojej własnej.

Poskładałam wszystkie elementy tej układanki na nowo.

Przeczytałam raz jeszcze dokładnie wszystkie wymogi SIWZ, szczególnie te opisujące wymagania co do ofert oraz dotyczącymi kryteriów oceny ofert.

Ułożyłam te elementy na nowo w całość, nie tak jak inni widzieli poszczególne etapy, ale jak w mojej ocenie powinny wyglądać.

I wiecie co? To było trochę jak z podnoszeniem żaluzji. Najpierw wpadła do pokoju wąska stróżka światła, a z każdym centymetrem podnoszonej żaluzji stawało się coraz jaśniej. Aż wreszcie wszystko stało się jasne! Nie tylko mieliśmy argumenty, ale to był prawdziwy przełom.

Nie zanudzając formalizmami, odwołanie zostało złożone, z całkowicie nowymi zarzutami niż pierwotnie planowano. Następnie odbyła się rozprawa i wszystkie argumenty zostały uznane. Oferta wykonawcy została wybrana jako najkorzystniejsza. Media odtrąbiły sukces.

To storytelling mamy za sobą, teraz kilka ważnych wniosków.

WNIOSEK PIERWSZY

Dobrze jest wyrobić sobie własne zdanie na podstawie oceny faktów, a nie opinii innych. Szczególnie jeśli jest się prawnikiem prowadzącym sprawę. EFEKT ZAKOTWICZENIA SIĘ W OPINIACH INNYCH KRÓLUJE NA PARKIETACH. MIEJMY DO NIEGO DYSTANS.

Oczywiście jeśli pracujemy w zespole, przy złożonym projekcie, trudno polegać tylko na własnej analizie faktów, ale ocenę tych faktów zawsze można mieć własną.

WNIOSEK DRUGI

Większość problemów, jak się im dobrze przyjrzeć to tylko sprawy do rozwiązania. A porażki po drodze powinny raczej skłonić do zmiany metody niż porzucenia myśli o rozwiązaniu problemu.

Jak mawiał Thomas Eddison – Nie poniosłem porażki. Po prostu odkryłem 10.000 błędnych rozwiązań.

WNIOSEK TRZECI

Przy drugim trzeba zachować zdrowy rozsądek i nie mylić obłędu udzielonego* z oceną faktów.

Obłęd udzielony czyli stan, w którym innym osobom udziela się urojeniowy pogląd na sytuację.

LAST BUT NOT LEAST

Jak mawia mój szacowny wspólnik, czytaj… przepis. ZAWSZE. Nie poprzestawaj na wrażeniu, że go znasz, przecież czytałeś to już wiele razy. W większości przypadków tak ci się tylko wydaje.

Renata W.Lewicka http://www.legalcoffee.pl/o-mnie/

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.