TWÓJ PRAWNIK ROZUMIE KONTRAKT LEPIEJ NIŻ TWOI LUDZIE Z BIZNESU? COŚ TU JEST NIE TAK

Zdarza się wam czasem otworzyć plik „umowa” i po przejrzeniu kilku akapitów zastanawiać się czy sama kawa wystarczy aby przebrnąć kolejne? Lękiem napawa już sam paragraf z definicjami, który kończy się na…czwartej stronie? A następne nasuwają skojarzenia z szatańskimi wersetami? I nasuwają poważne wątpliwości czy aby na pewno posługujemy się tym samym językiem?

———————————————————————————————-
Z cyklu NOWOCZESNE KONTRAKTY posted by Renata W.Lewicka

Kilka miesięcy temu w Harvard Business Review opublikowany został artykuł „The Case for Plain-Language Contracts” autorstwa Shawna Burtona, głównego radcy prawnego w GE Aviation. We wstępie Shawn zauważa: „Kontrakty stosowane obecnie w biznesie są długie, słabo ustrukturyzowane i pełne niepotrzebnego i niezrozumiałego języka”. Słusznie podkreśla, że kontrakty są dokumentami biznesowymi i dlatego powinny być zrozumiałe dla odbiorców, dla których są istotne.

NIBY NIC ODKRYWCZEGO, a jednak istotny głos w sprawie. Z biegiem czasu główny cel tworzenia umów uległ wypaczeniu.

PYTANIE PODSTAWOWE – PO CO NAM UMOWA?

Czasem warto wrócić do źródeł i zadać sobie to pytanie, zanim utknie się na wiele miesięcy w meandrach procesu negocjacyjnego.

Prawdziwym celem umowy jest osiągnięcie założonych w nim celów biznesu.

Kontrakt ma być dla biznesu roadmapą i zarządzić ryzkiem z nimi związanym.

Tymczasem obecnie, w znacznej większości, tradycyjne kontrakty są głównie roadmapą przyszłego procesu sądowego.

Mówiąc w uproszczeniu nie wspierają biznesu w trakcie cyklu umowy.

Tak umowa jak i proces, w którym powstają i są uzgadniane, powinny wspierać przekonanie wszystkich, których mają obowiązywać o jasność reguł i zasad, które opisują, zamiast wzmacniać niepewność wokół wspólnego przedsięwzięcia.Wspierają przyszły, ewentualny, możliwy, niewykluczony, całkiem prawdopodobny proces sądowy.

Przecież historia jest pełna wojen, które miały nigdy nie wybuchnąć.

UMOWA JAKO NARZĘDZIE DLA BIZNESU?

Biznes tymczasem potrzebuje praktycznych instrumentów, adekwatnych i relewantnych ram pozwalających zarządzać tak procesem jak i jego ryzykami.

Zamiast tego dostaje opasłą, tajemną księgę, napisaną skomplikowanym językiem, zawierającą wiedzę dostępną tylko dla nielicznych (prawników), a na ich opinię czy wykładnię trzeba czekać godzinami odmierzanymi tykaniem zegara. Pikanterii dodaje fakt, że prawnicy przeciwnej strony to samo wykładają zupełnie inaczej i znowu trzeba włączyć zegar.

GDZIE TKWI PROBLEM?

W podejściu tak biznesu jak i prawników.

Często oczekiwaniem biznesu jest, że prawnik zajmie się umową, bo przecież to dokument prawny. Po przyjęciu oferty biznes umywa ręce i przesyła umowę do prawnika. Zostawiając sobie czasem do analizy jej załączniki techniczne. Resztą ma zająć się prawnik. Ponadto, niechcący lub przez zaniechanie biznes izoluje prawników od procesu, w znaczeniu dealu, którego umowa ma dotyczyć. Uznając, iż część prawna nie przenikają się z biznesem, często dlatego że prawnicy do takiego rozdziału ról ich przyzwyczaili.

Prawnicy zaś często mają przekonanie, że tylko oni posiadają tajemną wiedzę, która pozwala w należyty sposób zarządzić ryzykami z kontraktu, pomimo że siedząc w zaciszu swoich gabinetów nie wściubili swojego nosa do wnętrza fabryki, magazynu, zakładu produkcyjnego, usługowego, która jest ich klientem próbując zrozumieć o co w tym biznesie tak naprawdę chodzi i jakie są w nim realne ryzyka. Poza tym jako jedyni rozumieją tradycyjny język prawny używany w umowie i koło się zamyka.

ZŁOTY ŚRODEK

Jeżeli twój prawnik rozumie kontrakt lepiej niż twoi ludzie z biznesu, oznacza to że zarówno prawnik może mieć problem z tłumaczeniem prawnych komponentów całej transakcji, ale także że twój biznes w niewłaściwy sposób komunikuje prawnikowi cele i założenia biznesu, którego umowa dotyczy.

Może czas coś z tym zrobić?

Pomóc może oddanie pola tak przez prawników jak i biznes, aby umowy były postrzegane jako odpowiedzialność każdej osób zaangażowanych w proces jego tworzenia i wykonywania.

Prawnik powinien być aktywnym uczestnikiem planowanego procesu, a biznes powinien oczekiwać zrozumienia procesu, a nie tylko opisania go w sposób jaki prawnik go rozumie.

Nic skomplikowanego.

Zwinne umowy w modelu Agile są tego najlepszym przykładem.

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.